The best way to find out if you can trust somebody is to trust them.
Zmiana w nietoperza
60%
-
name:
Leonard "Len" Rathaway
alias:
Flying Fox
age:
27 lat
Wysłany: 2018-02-21, 15:13
Multikonta: -
#4
Nie mógł się powstrzymać. Wiedział, że nie powinien przebywać w Seattle dłużej niż wymaga tego misja, głównie ze względu na list gończy, który dotyczy zarówno jego, jak i Caitlyn. Dziś jednak, po spędzeniu całego poranka wysłuchując problemów miłosnych jednego z niżej usytuowanych pracowników D.O.G.S. miał ochotę się zrelaksować. Coraz częściej czuł, że nie robi niczego konkretnego w kierunku uwolnienia swojego taty, a rezultaty jego misji od ostatniego miesiąca były wręcz śmieszne. Frustracja zaczęła go przygnębiać. Musiał mentalnie oddalić się od spraw Obozu, nawet jeśli potem będzie męczyło go poczucie winy, a więc, ubrany w grubą warstwę ubrań, wybrał się na spacer. Jego nogi zaprowadziły go na deptak, na który często uczęszczał po pracy, gdy pracował jeszcze w policji, szczególnie wtedy, gdy ciała, które trafiały do prosektorium były ofiarami skrzywionego psychicznie mordercy.
Westchnął, próbując zapalić papierosa. Jego zapalniczka odmawiała posłuszeństwa. Stojąc blisko początku deptaku, był zwrócony twarzą w stronę niewzruszonej wody. Pomimo dużej otwartej przestrzeni, prawie nie było wiatru. Być może dlatego mieszkańcy Seattle postanowili, podobnie jak on, zrelaksować się na spacerze na deptaku. Zaledwie parę metrów od niego stała budka z kawą, do której w kolejce stało parę osób, które Len jednak ignorował.
Po dwudziestu próbach, w końcu zdołał odpalić papierosa. Wkrótce jego płuca wypełniły się szkodliwym dymem. Zazwyczaj pali jedynie do towarzystwa, jednak ostatnio coraz częściej sam sięgał po paczkę, obserwując szary dym unoszący się z jasnego końca papierosa.
W pewnym momencie, gdy był już w połowie papierosa, podmuch wiatru zabrał dym z jego ust i papierosa w kierunku budek z jedzeniem i gorącymi napojami.
Bądź przygotowany na najgorsze, ale licz na najlepsze
Zamiana w dym
60%
Miłość, prawość i nadzieja
name:
Amy Vandom
alias:
Amy
age:
24
Wysłany: 2018-02-21, 20:49
#Start!
Początki zawsze bywają trudne, tutaj też nie było łatwo. Nadal jestem nikim na komendzie, choć naprawdę się staram. I wiecie co jest najdziwniejsze? Z jednej strony się cieszę, ze nikt mnie nie zauważa, bo dzięki temu nie jestem brana nawet pod lupę jako kto inny niż człowiek, a z drugiej... Musiałby się zdarzyć cud, abym zabłysnęła w oczach dowódcy. Mniejsza o to, pracę na dziś zostawiam za sobą, a teraz pora się zrelaksować. Jako, że urodziłam się w Londynie i dużo czasu spędzałam też nad Tamizą, tak i teraz lubiłam patrzeć na wodę i wbrew wszystkiemu wdychać świeże powietrze. Kupiłam kawę i przysiadłam na krawędzi deptaka, spuszczając nogi w kierunku wody, jak mała dziewczynka. Po prostu sobie siedziałam i popijałam smakowitą kawusię, gdy nagle ktoś mi musiał zepsuć zabawe. Koleś, który od dłuższego czasu stal obok mnie, odpalił papierosa. Kurde, nic bym nie miała do tego, gdyby jeszcze chuchał w inną stronę, a nie w moją. Wciągnęłam dym, normalnie bym się zaczęła krztusić i wyzywać gościa za tak bezczelny czyn. Jednak teraz... Po prostu go wciągnęłam i znikł. Nawet poczułam się ciut lepiej, bo jakby nie patrzeć tego typu substancje są częścią mnie. Ale ej, musiałam chociaż zgrywać pozory normalności.
- Ej! Dmuchaj szampanie w inną stronę! - podniosłam głowę, ale promienie słońca oślepiły mi jego twarz, więc nie byłam pewna z kim mam do czynienia - Chcesz to truj siebie, ale z łaski swojej zgaś to, albo sobie pójdź w cholerę.
No takim zachowaniem to może i nic dziwnego, że nie dostaje awansu. Ale w tym życiu nie warto być miłym. Podniosłam się i stanęłam przed nim niebezpiecznie mocno ściskając kubek kawy. Wszystko mnie kusiło, aby wyrwać mu tego papierosa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum